Artykuł pierwotnie pojawił się na moim blogu pod adresem konserwatywnie.com 23 marca 2014.
Wszyscy oszaleli na widok zakonnicy, która wystąpiła w Voice of Italy. Fronda ślepo zakonnicy broni. Czyni tak też Gość Niedzielny posuwając się nawet do dziennikarskiej manipulacji, a Deon żałośnie zachwala. Skąd bierze się to szaleństwo? Ta ślepa euforia? Czy Bóg nie działa po cichu? A może i tu odnieść trzeba znane słowa, że biskup niech wygląda jak biskup, ksiądz jak ksiądz, a zakonnica jak zakonnica, co się tyczy także zachowania? Przecież to szatan lubuje się w hałasie, sławie i we wszystkim, co ziemskie. I pytanie: czy osobie konsekrowanej wypada występować w programie, gdzie jurorzy wprost nawiązują do diabła i wyrażają to poprzez gesty?
ACH TEN HAŁAS… BÓG DZIAŁA PO CICHU!
Zastanawiać musi jedna rzecz i pomyśleć nad tym powinien każdy, kto potrafi krytycznie podchodzić nawet do swojej opinii i stwierdzić, że może się mylić.
Mianowicie zastanawia ten zachwyt całego świata. Kościół Katolicki, sam Jezus Chrystus, a wraz z nim wszyscy święci – dosłownie WSZYSCY – pokazują, że Bóg działa po cichu. Nie głośno. Nie są potrzebne mu oklaski, fanfary, przypodobanie się światu. Tu zaś widzimy tego odwrotność. Cały świat zachwyca się siostrzyczką Cristiną, oddają jej wręcz hołd. Nieważne co teraz s. Cristina będzie mówiła, bo pokazała swoje ja na scenie podczas występu. Przeczytać można, że zdążyła już udzielić kilku wywiadów. Tak osoba dążąca do pokory i ukrycia przed hałaśliwym światem się nie zachowuje.
Zastanawia więc to ogłupiałe, otępiałe wręcz oraz euforyczne reagowanie na występ siostry Cristiny i wszystkiego, co z tymże występem związane. Manipulacja Gościa Niedzielnego i kłamliwy tytuł. Gość Niedzielny napisał: „Watykan odpowiada na show w habicie”, a tak naprawdę tylko jeden z kardynałów umieścił prywatną opinię na twitterze. ŻENADA! Żałosne zachwalanie na deon.pl i kolejne artykuły o tej siostrzyce.
Dla Gościa Niedzielnego proponuję taką zachętę następnym razem na Facebooku. Proszę porównajcie sobie obie wersja. Wersja poniżej od razu zmienia wydźwięk tytułu. Prawda? Tak więc Gość Niedzielny zamiast pokazywać prawdę wykorzystuje medialną manipulację. Pierwsza manipulacja: zdjęcie. Druga: tytuł. Poniżej wersja, której Gość Niedzielny bał się opublikować najwyraźniej.
Mamy tu wyraźnie do czynienia z przypodobaniem się światu. Weźmy na przykład bł. Matkę Teresę z Kalkuty. Nie zabiegała o sławę. O nic! Tylko o godność dla drugiego człowieka. Zna ją cały świat. O taki rozgłos każdy powinien zabiegać. Zresztą nie! Rozgłos dla danego dzieła Bóg sam da, a my mamy robić swoje. Przywołajmy jeszcze św. siostrę Faustynę. Żyła sobie w klasztorze, cierpiała, nie potrzebowała występu w telewizji, radiu, a dziś zna ją cały świat. O takim rozgłosie można marzyć, ażeby wykonując swoje dzieło nabrało rozgłosu, żeby jeszcze bardziej się rozwijało.
Lecz kiedy rozgłos przychodzi tylko w przypadku pojedynczej osoby to pochodzi to ze świata.
Ciekawym też jest jak siostra Cristina ten rozgłos wykorzysta.
Co mówi siostra Cristina?
Siostra Cristina powiedziała z jednym z wywiadów (za deon.pl):
Zrozumiałam, że nie mogę żyć bez śpiewu. Zrozumiałam, że śpiew to nie tylko technika, ale także wrażliwość , interpretacja, emocje”.
Z kolei ksiądz Jakub Bartczak uprawiający rap/hip-hop (sam nie wiem) mówi zdecydowanie, że ten śpiew dla niego najważniejszy nie jest. Że gdyby trzeba było mógłby to porzucić nawet dziś, dla niego najważniejsze jest kapłaństwo i bez rapowania może żyć. Atoli siostra Cristina mówi całkowicie coś odmiennego. Wyciąganie wniosków pozostawiam Czytelnikom.
BEZSENSOWNA OBRONA NA FRONDZIE
Największą jednakże oznaką, że z tym występem jest coś nie tak, są reakcje czy to na fronda.pl czy na stronie Gościa Niedzielnego, argumenty bowiem tam podane w obronie urszulanki, która w geście bodaj solidarności czy to z satanistycznym jurorem, a może z szatanem, może też z głupoty, zademonstrowała gest rogów. Gest tożsamy satanistom i przez nich często używany. Wszelkie tłumaczenie, że to w migowym znaczyło „kocham cię” są żałosne i skazane na kpinę.
Na Frondzie Marta Brzezińska-Waleszczykowa pokazuje, że w obronie błędnego postępowania można wznieść się na wyżyny tępego, ślepego argumentowania, gdzie te argumenty obalić można z marszu zbytnio się nie wysilając. I na tym się właśnie tu skupię.
Na początku Marta Brzezińska-Waleszczykowa przywołuje zachwyt Piotra Żyłki z deon.pl, który napisał w zajawce tekstu:
„Ta zakonnica po prostu zmiażdżyła system. Myślisz, że to przesada? Albo jakiś tani chwyt marketingowy, który ma cię skłonić do kliknięcia na ten materiał? OK. Możesz tak myśleć dalej i tego nie oglądać, ale ominie cię coś naprawdę niesamowitego”
Piotr Żyłka, deon.pl
Rzecz naprawdę godna przywołania. Jakby redaktor Żyłka był wyrocznią i wszystko to, co pochwali godne było zachwytu. Argument żałosny ze strony Brzezińskiej-Waleszczykowej. Tym bardziej, że publicystyka Żyłki jest zazwyczaj nijaka. Brak w niej pazura, zdecydowanego głosu, wprost się nie sprzeciwi, nie skrytykuje, tylko plącze, mąci, żeby nikogo przypadkiem nie urazić.
Nie odmawiam inteligencji redaktorowi Żyłce, o nie! Lecz cytowana powyżej zachęta lotów raczej niskich, w dodatku to, że zachwalił występ urszulanki z gestem rogów jest już raczej znakiem, że zachwycać się za bardzo nie ma nad czym.
Vox populi, vox Dei? Nie! Argumentum ad populum!
W sondzie katolickiego tygodnika blisko 74 proc. czytelników skomentowałoby jej występ jednym słowem: „Super!”. Polscy użytkownicy Facebooka od rana masowo rozsyłają sobie link z występem zakonnicy.
To dopiero ci argument! Mówi się, że głos ludu głosem Boga, ale zdecydowanie nie w tym przypadku. O nie! W tym przypadku zachwyt ludzi – wypranych z wszelkiego rozumnego, krytycznego myślenia – oznaką może być jedynie, iż coś jest nie tak. Znak ten tym bardziej sensowny, że nie warto i nawet nie można (!) ufać opinii większości w kwestiach wiary czy moralności, dziś bowiem świat hołduje światu, przyjemnościom, rozkoszom, nie zaś temu co Boskie. Zresztą demokracja to diabelski zamysł, co widać kiedy większość obiera za swojego przywódcę albo idiotę, albo okrutnika. Przykład Niemców pasuje tu jak najbardziej.
I najważniejsze: to że większość uważa coś za słuszne wcale nie oznacza, że jest słuszne. Jest to błąd logiczny argumentum ad populum, czyli pozamerytoryczny sposób argumentowania odwołujący się do upodobań ludu. Redaktor Brzezińska-Waleszczykowa takoż właśnie czyni. Najzwyczajniej popełnia błąd logiczny.
ODWOŁAJMY SIĘ DO JANA PAWŁA II
W końcu, Jan Paweł II też publicznie śpiewał, no może nie Alicię Keys, tylko góralską przyśpiewkę, ale jednak. I wielu też się to nie podobało. Bo majestat papieża, bo to, bo tamto…
Mądra (tak, to kpina!) redaktor Brzezińska-Waleszczykowa po raz kolejny udowadnia swoją ślepotę. Dzisiaj modne jest bezrozumne odwoływanie się do Jana Pawła II w każdej kwestii choć i on jako papież nie był wolny od błędów więc ślepe przywoływanie go jako argument nie do zbicia zasługuje na zbicie.
Do dzieła! Jan Paweł II publicznie śpiewał. Nie szedł jednak do programu rozrywkowego. Nie wychodził na scenę i nie skakał jak obłąkany w ferworze pokazując satanistyczny znak w stronę publiczności. I proszę o bezrozumni, nie mówicie że to „kocham cię” w języku migowym, bo wystawiacie się tylko na pośmiewisko. Zakonnica ta jednak taki gest zaprezentowała i reagowała radością gdy zaproszony na scenę przez nią juror szedł tenże sam gest czyniąc obiema rękoma.
Więc święcie oburzeni obrońcy młodej zakonnicy! Jeśli pragniecie porównywać za każdym razem zachowanie bł. Jana Pawła II do sposobu bycia innych dowodząc słuszności tegoż postępowania to sobie najzwyczajniej darujcie albo bądźcie rzetelni i patrzcie na całość, a nie tylko ogólnikowo!
Z podobną krytyką spotkały się zresztą również występy zakonników na przykład na Jarmarku św. Dominika w Warszawie. Tradycją jest, że co roku bracia nowicjusze przygotowują jakiś muzyczno-taneczny występ. Pisaliśmy na Fronda.pl o brawurowym wykonaniu „Ona tańczy dla mnie” czy innym razem „Bad Romance”.
Co do „brawurowych” występów zakonników i wszelkich innych scenicznych ekscesów jedno jest pewne: nie służy to niczemu! Dosłownie niczemu oraz nikomu. Jak to? – spyta Czytelnik. Dzieje się tak, ponieważ tym do siebie ludzi nie przyciągną ani zakonnicy ani siostry, a jeśli już tak się zdarzy to osoby wiedzione takim zachowaniem szybko się rozczarują, gdy wejdą w mnisze tryby lub tym bardziej kiedy zostaną konsekrowane. Później przyjdzie tylko gorycz i rozczarowanie.
Dlaczego ludzie zachodu poszukują jakiegoś sensu życia udając się do buddyjskich klasztorów? Dlaczego zaczynają uprawiać jogę etc.? Robią tak, ponieważ szukają sensu istnienia, tego pierwiastka duchowego. Szukają i szukać będą do śmierci, ten pierwiastek znajdą bowiem tylko w Kościele Katolickim.
Pytanie: dlaczego szukają w religiach wschodu, nie w religii chrześcijańskiej? Czynią tak, bo tutaj widzą zakonników robiących z siebie durniów na scenie. Czynią tak, bo widzą zakonnicę wykonującą satanistyczny gest, robiącą jakieś wygibasy na scenie.
Mądra inaczej lub po prostu ślepa i głucha redaktor Brzezińska-Waleszczykowa oczywiście chce dopiec tradsom, inaczej tradycjonalistom, czyli ludziom, którym droga jest Tradycja Kościoła Katolickiego. Cała Tradycja, a nie wybiórcze traktowanie religii, odrzucanie elementów które pasują do swojego światopoglądu jak i do świata. CAŁOŚĆ!
Ludzi nie obchodzi profanum. Ludzie poszukują SACRUM. A gdy to sacrum zmiesza się z profanum zawsze wyjdzie z tego profanum. Beczka miodu doprawiona łyżką dziegciu zawsze straci tę piękną słodycz. Kiedy ktoś zobaczy zakonnicę, zakonnika na przykład w programie rozrywkowym to ta sfera sacrum zanika. I pojawia się myśl: ten facet, ta kobita, tacy sami jak inni, mają ten habit, ale wariują jak my świeccy, a ten celibat, życie w czystości to tylko wymysł ich religii, niepotrzebnie i marnujący ich życie. Okazywać im szacunek? Po co? Dlaczego niby?
Ludzie chcą widzieć poświęcenie Bogu, służbę Bogu dzień i noc. Który kapłan przyciągnie więcej grzeszników do siebie: ten, który wariuje razem z nimi (jak np. ci zakonnicy albo włoska zakonnica) czy kapłan pokroju św. ojca Pio?
FINALISTA MUST BE THE MUSIC WYBIERA SEMINARIUM
Maciej Czaczyk, finalista z 2011 roku, postanowił wstąpić do seminarium. Zrezygnował ze wszystkiego, a czekała na niego kariera muzyczna, sława etc. On jednak wybrał odosobnienie, ażeby kształcić się na kapłana, wybrał Boga zamiast tego, co oferuje świat. Może zmienić swoje życiowe plany póki co, ale teraz widzimy jasno: porzucam sławę i t.d.
Natomiast siostra Cristina wybrała rozrywkę. Jest jeszcze młodą zakonnicą, kilka lat w zakonie. Niech posmakuje blichtru, oklasków, pochlebstw etc. I niech słyszy to szatańskie „porzuć zakon, marnujesz się, to nie dla ciebie, wybierz sławę…” i tym podobne podszepty. I może się okazać, że siostra Cristina ze zgromadzenia wystąpi, porzuci habit i wybierze scenę.
Naczelne portale w nazwie posiadające przymiotnik „katolicki”pokazują tylko wybrane zrzuty ekranu. Pokażmy więc całość!
[w oryginalnej wersji artykułu kadry z występu s. Cristiny – dopisek AD 2023]WYJAŚNIENIE:
Na początku, kiedy trafiłem na jej występ oglądałem z zaciekawieniem. Dość pobieżnie, urywkami, ale dodałem link na Facebooka. Jednak już w trakcie występu – niestety umknęło to mojej uwadze z początku – zaniepokoiła mnie jedna rzecz. Mianowicie pojawienie się tego satanistycznego jurora i jego obejmowanie zakonnicy oraz jego satanistyczne gesty, a także satanistyczne gesty samej zakonnicy.
Po jakimś czasie – tego samego dnia – zaczęły się pojawiać poszczególne kadry z tego nagrania, które zwróciły uwagę dociekliwych redaktorów. Po prostu: rzeczowe analizy. I ten chwiejny już zachwyt mój – który od samego początku doprawion był mieszaną myślą – zaczął natychmiast wygasać. Przypomniał mi się ten satanistyczny juror oraz nieodpowiednie zachowanie na scenie zakonnicy. Obejrzałem jeszcze raz. Na spokojnie i uważnie. Nie miałem wątpliwości. Dodanie filmu na swojej facebookowej tablicy było zbyt nieprzemyślanym posunięciem.
Myśl, że to postępowanie niewłaściwe, ażeby zakonnica brała udział w takim rozrywkowym pokazie zignorowałem lecz po wymieniu powyższych refleksji zacząłem sobie porównywać postępowanie innych kapłanów oraz zakonnic i braci zakonnych do postępowania siostry Cristiny, która z lubością demonstruje znak szatana – pewnie z głupoty lecz znak znakiem (jeśli ktoś z głupoty zacznie heilować to zostanie przymknięty nawet gdyby nie wiedział co ten znak oznacza).
Podaję to do informacji, ażeby nie zarzucono mi, że oddaję się tylko narzekaniom i że jakikolwiek przejaw kreatywności potępiam, bo ostatnim czasem zarzucono mi potępianie protestantów gdy podałem suche fakty porównując je do faktów związanych z Kościołem Katolickim.
POWTÓRZĘ:
Ludzie chcą widzieć poświęcenie Bogu, służbę Bogu dzień i noc. Który kapłan przyciągnie więcej grzeszników do siebie: ten, który wariuje razem z nimi (jak np. ci zakonnicy albo włoska zakonnica) czy kapłan pokroju św. ojca Pio?
Siostra Cristina jest zakonnicą więc niech zachowuje się jak zakonnica, ofiarowała bowiem swoje życie Bogu, a podskoki na scenie i występy w rozrywkowym programie, gdzie Bóg jest dziadkiem, którego niekoniecznie trzeba się słuchać, powagi jej nie dodadzą, a tylko odejmą. Majestat i wspaniałość poświęcenia życia Bogu okaże się głupotą, reliktem przeszłości, habit mający symbolizować oderwanie od świata i całkowitą przynależność do Boga stanie się tylko dziwnym, przestarzałym ciuchem. Fanaberią!
Gdyby biskup Klemens von Galen zachowywał się na wzór zakonnicy lub zakonników byłby traktowany jak właśnie tacy ludzie tzn. bez szacunku i bez jakiegokolwiek poszanowania jego majestatu. Temu nikt nie zaprzeczy! A tak ubrawszy się w szaty przypisane swojemu urzędowi dowódca gestapowiec był przy nim malusieńki, że nawet nie wiedział, co zrobić, a i inni, do których telefonował okazali się zbyt mali i nakazali zaprzestać aresztowania. Nikt temu nie zaprzeczy! – powtarzam.
Dodaj komentarz