NIEZALEŻNI DZIENNIKARZE I MOJE "ZNIKNIĘCIE"
Odpowiadam na Wasze komentarze – o tym, co robiłem, gdy zniknąłem z Facebooka, oraz o tym, czy wolno krytykować działania ludzi otaczających Grzegorza Brauna.
Lukasz Kopczyk
NIEZALEŻNI DZIENNIKARZE I MOJE "ZNIKNIĘCIE"
Szanowna Pani Mario!
Bardzo dziękuję za komentarz i za tak szczodre słowa uznania! Mogę Panią zapewnić, że nie jestem ani od władzy, ani od opozycji – bo jestem od faktów. Istnieje zerowe prawdopodobieństwo, że się zaprzedam, nawet jeśli pokusa będzie silna, gdyż myślę nie tylko o tym, co jest dzisiaj, ale również o tym, co będzie jutro.
Sprzedajność zawsze wychodzi na jaw. Jeśli nie w postaci jednoznacznych dowodów, to odznacza się postępowaniem dziennikarzy. Raz utracona wiarygodność rzutuje na resztę życia, a wcześniejsze dokonania bledną.
Jeżeli bardzo by mnie pociągało zostanie partyjnym funkcjonariuszem frontu ideologicznego, to mam jeszcze Brata, surowego, acz sprawiedliwego cenzora moich poczynań, którego nie chciałbym zawieść, pokazując że zasady przeze mnie głoszone zostały złamane z powodu chęci łatwego zysku.
Jeżeli rozchodzi się o zaufanie, to proszę traktować mnie jak polityków. Zawsze sprawdzać, nigdy bezgranicznie nie ufać, a i krytykować działania, jeśli nie będzie się Pani zgadzała.
Ma Pani zupełną rację, pisząc o pozornie niezależnych dziennikarzach. Wielu z nich nie chce się narażać politykom. Pełnią rolę uchwytów na mikrofony oraz agitatorów, jak i wykonawców politycznej woli, jeśli jest na kogoś zlecenie. Nie jestem jednakże jedyny. Są również inni, szczerzy, bezkompromisowi, niesprzedajni. Łatwo ich rozpoznać. Krytykują merytorycznie wszystkich polityków bez względu na partyjne przypinki w klapach marynarek.
Dziękuję za to, że oglądała Pani moje filmy. Zniknąłem z Facebooka dlatego, że algorytmy raz po raz mnie wyciszały. Dostawałem regularnie ostrzeżenia, wstrzymywano monetyzację, chociaż moja aktywność była żadna lub znikoma. Załapałem się też na cenzorską listę t.zw. fact-checkerów.
Nie znaczy to jednak, iż zamilkłem. W 2024 roku od lutego do listopada prowadziłem programy we wRealu24 co tydzień przemierzając drogę z Gdyni do Warszawy tam i z powrotem.
Od wielu miesięcy, mniej więcej od września ubiegłego roku, pracuję nad wielkim przedsięwzięciem Votum NEWS, którego w Polsce jeszcze nie było – przynajmniej po prawej stronie. Obiektywne, nieupolitycznione dziennikarstwo.
Działam w pojedynkę, stąd tyle to trwa. Zajmuję się pracami koncepcyjnymi, programowaniem, grafiką, pracami redakcyjnymi, marketingiem i wieloma jeszcze innymi sprawami, których pominąć nie można.
Wkrótce odbędzie się premiera, dlatego zachęcam do zaglądania tu na blog lub na stronę na Facebooku. Po premierze zabiorę się za ułatwienie utrzymywania kontaktu z Czytelnikami, Widzami oraz Słuchaczami.
Staram się wyswobodzić z pętli mediów społecznościowych. Chyba jako jedyny na taką skalę, ponieważ przeniosę wszystkie swoje posty z portalu X na swoją stronę internetową, opracuję, uporządkuję.
Jest to niezbędne, ponieważ cenzorskie zapędy są nieprzewidywalne i skasowanie konta zawsze wiąże się z utratą wszystkich publikacyj. Po premierze, o której teraz nie chcę zbyt wiele jeszcze się rozpisywać, przystąpię do prac nad radiem Votum FM oraz kanałem wideo poza YouTube – Votum TV. Będzie także Votum BLOG z analizami.
Można więc rzec, iż działam szerzej niż kiedykolwiek, choć ze względu na pracę w pojedynkę na efekty należy poczekać. Mam nadzieję, że nie tylko na podstawie moich tekstów i filmów, ale też dzięki Votum NEWS, Votum FM, Votum TV oraz Votum BLOG będzie Pani mogła ocenić świadomie, czy można mi zaufać.
Chciałbym Pani podziękować za obecność oraz rzeczowy komentarz. Kiedy wystartuje Votum NEWS, uprzejmie proszę napisać ze swojego profilu do Votum NEWS (to nowa strona, założona w trakcie pisania tego wpisu). Przyznam wówczas Pani dostęp premium do całego serwisu, podając kod.
Z poważaniem
Łukasz Kopczyk
Rozpocznij dyskusję
Komentowanie dostępne tylko dla subskrybentów. Dołącz do społeczności.
Zarejestruj się