Kolejowe zapiski / 1
Łukasz Kopczyk
Siedzę w pociągu w przedziale. Naprzeciwko mnie blondynka lekko ciężka, ale nie otyła, jednak nie piórko. Może sześćdziesiąt kilka kilogramów musi dźwigać jej kręgosłup.
Wyciąga przezroczysty pojemnik śniadaniowy zamykany na zatrzaski. Wewnątrz pomidorki, jakiś biały ser i inne warzywa. Kładzie go na kolanach i bierze puszkę bezcukrowej coca-coli.
Co robi ta niemyśląca osoba? Otwiera puszkę i nie robiąc nawet łyczka, zaczyna rozglądać się i główkować.
– „Jak tu teraz zjeść przepyszną sałatkę, gdy otworzyłam puszkę” – myśli intensywnie.
Po chwili wstaje i staje w drzwiach przedziału. Daleko nie ma, bo jej miejsce jest przy korytarzu. Patrzy w lewo i w prawo. Myśli, myśli…
W końcu odchodzi kawałek i siada w przejściu. Ludzie co chwilę przechodzą, więc musi wstawać i siadać. Biedna nie może zjeść w spokoju. Do tego wszystkiego dzierży w dłoniach elektroniczny czytnik.
Ta istota nie pomyśli przed podróżą, ażeby zaopatrzyć się w prowiant łatwy do skonsumowania. Nie wpadnie na to, żeby najpierw zjeść, a dopiero później otworzyć puszkę. W jej głowie nie zaświtała nawet myśl, że napój w puszce w miejscu bez stolika to słaby pomysł.
Dzisiaj ludziom przewidywanie prostych następstw sprawia ogromna trudność.
Inny przypadek:
Obok mnie siedzi otyły blondyn w okularach w cienkich metalowych oprawkach, w skarpetkach i klapkach. Wyciąga kabanosy i żre. Nie przejmuje się tym, że robi smród. Na szczęście je wszystkie na raz, w prawym ręku trzymając smartfon, a lewym cuchnące kabanosy.
Na szczęście w przedziale okno jest lekko uchylone o na korytarzucrowniez, bo sam je otworzyłem. Przewiew niweluje przykre zapachy.
Natomiast rano jechała w przedziale jakaś małolata. Wysoka, szczupła, ładna, taka modelka, ale widać było, że nierówno między uszami, miała bowiem w nosie kolczyk w kształcie podkowy. Zdjęła buty, podkuliła nogi i siedziała jak sierota w bluzie z kapturem na głowie. Ileż jednak można siedzieć w tak niewygodnej pozycji. Między nią a mną było wolne miejsce, próbowała więc lekko te giry rozprostować, zajmując środkowy fotel na tyle, na ile pozwalał jej na to podłokietnik, bo pod nim te nogi wyciągała odrobinę. Wreszcie podniosła przeszkodę i rozprostowała kończyny. Spojrzałem na nią i od razu spokojnie, acz zdecydowanie, machnąwszy lewą ręką, rzekłem:
– Pani weźmie te nogi.
Podkuliła sierotka nóżki bez gadania. Jeszcze nieco czasu udawała sierotę, lecz w końcu nasunęła buty i siedziała normalnie.
Kiedy weszła do przedziału pomogłem jej z niewielką walizką. Wychodząc, już o pomoc nie poprosiła. Jeszcze przed wzięciem walizki, zdjęła bluzę i się wypinała, prężąc pierś ledwie wypukłą w białej bluzce na ramiączkach z grubszej tkaniny.
Obrażona, straumatyzowana licealistka.
Czasami trafiają się fajni współpasażerowie, ale coraz częściej prostactwo, pogwałcenie savoir-vivre’u podróżnego oraz żadnego pomyślunku.
Od lutego w pociągach spędziłem około 150 godzin. Drugie tyle i więcej jeszcze przede mną. Nie narzekam. Obserwuję…
Rozpocznij dyskusję
Komentowanie dostępne tylko dla subskrybentów. Dołącz do społeczności.
Zarejestruj się