Tytuł już nasuwa najgorsze skojarzenia, ale mimo powagi w nagłówku, pragnę Wam pokazać jak splot nieoczekiwanych wydarzeń może zmienić życie na lata. Całkowicie! A pragnienia, by doświadczyć czegoś takiego jak jachtostop mogą być pretekstem do zupełnie innych przygód
W 2016 roku, pod wpływem wszelakich ostrzeżeń emitowanych w mediach, dopadł mnie strach na punkcie czerniaka. Mam sporo pieprzyków, czyli znamion barwnikowych, więc pomyślałem, że ostrożności nigdy za wiele.
Zwłaszcza, że w listopadzie miałem lot do Las Palmas, gdzie zamierzałem znaleźć jacht i przepłynąć Atlantyk, za cel obierając sobie Karaiby.
Dlatego na 30 dni przed opublikowałem post na facebooku, w którym napisałem “30 dni”. Tyle właśnie wówczas zostało mi do wyruszenia ku przygodzie.
Pojechałem z bratem do dermatologa. Pani doktor przyjęła najpierw mnie, a spytawszy w jakiej sprawie przybywam, wyjaśniła mi, że ma zepsuty dermatoskop (specjalna lupa do oglądania znamion) informując jednocześnie, bym przyszedł za tydzień.
Ja tydzień mogłem poczekać, ale mój brat już nie. Musiał wracać do pracy. Tak więc szybko wynalazłem chirurga onkologa przyjmującego prywatnie i jeszcze tego samego dnia wybraliśmy się na wizytę. Mój brat po wyjściu z gabinetu oznajmił, że wszystko jest w porządku. Kamień spadł nam z serca, bo obaj mieliśmy nieco strachu, który umościł się wygodnie pod naszymi deklami.
Tydzień później stawiłem się u pani dermatolog. Przebadała mnie i wydała diagnozę: dwa znamiona do wycięcia. Za kilka dni miałem lot. Bilety kupione, plecak niespakowany (pakuję się zawsze na ostatnią chwilę). Nie ryzykowałem. Ryzykuję często życie, ale zdrowia ryzykował nie będę – powiedziałem sobie. Tak… Nawet w takiej sytuacji umiałem żartować.
Samolot odleciał. Ja zostałem. Był poniedziałek, dobrze to pamiętam, te uczucia mi wówczas towarzyszące. Smutek, żal, a jednocześnie spokój, że dzieje się to po coś.
Nastał dzień wizyty u tego samego chirurga, u którego był mój brat. Ten mnie obejrzał, policzył jak za kilka znamion (miał cennik uzależniony od ilości znamion) choć przejrzał i obejrzał u mnie pieprzyków tyle, że musiałbym zapłacić kilka stów. Powiedział:
– Nie będę się wygłupiał. Normalnie 100 złotych.
Byłem mu za to ogromnie wdzięczny. Dodatkowo wystawiłem mu piękną laurkę na znanylekarz.pl, tyle mogłem zrobić z wdzięczności do tego dobrego człowieka.
Co jednak się okazało?
– Wszystko w porządku panie Łukaszu!
Kiedy mu opowiedziałem całą historię, uśmiechnął się gorzkawo znając chyba nadgorliwość dermatologów kobiet w ciąży (tamta miała na dniach rodzić) i zapewnił, że mogę się swobodnie opalać. Dla pewności dodał, że mogę przyjść z jednym znamieniem do kontroli, ale odpuściłem.
Wicie – rozumicie! Zostałem w Polsce na darmo, stracone 600 złotych za bilet i dopadająca frustracja.
W Polsce pozostałem do marca przyszłego roku. Wtedy wreszcie w ciemno kupiłem bilet i wreszcie poleciałem do Las Palmas, by przeżywać przygody.
Teraz puenta całej opowieści: poznałem tam wiele kobiet, ale na wyróżnienie zasługują trzy. Amerykanka, Hiszpanko-Dunka z Majorki i Polka. Między każdą z nich było około 10 lat różnicy. I z każdą doskonale się dogadywałem.
Co z tego wynikło? To już materiał na kilka kolejnych opowieści, ale teraz mogę zdradzić już, że każda z tych trzech znajomości nie była zwyczajna.
Tak właśnie diagnoza lekarska odmieniła moje życie na zawsze. Przypadek? Pozostawiam ocenę Wam! Tymczasem pomyślę, jak poprowadzić tę historię. Czy skupiać się tylko na tym wątku i na trzech poznanych niewiastach, czy chronologicznie przedstawiać krok po kroku moje przygody?
Tak czy siak, wkrótce przedstawię dalszy ciąg historii, w której Kusy spotkał Amerykankę.
Jest to jedna z opowieści odnosząca się do podróży, którą odbyłem do Las Palmas w 2017 roku.
Dodaj komentarz